środa, 30 kwietnia 2014

Dym

Masywny wilk wszedł pewnie na polanę. Wpierw skinął łbem Alphie, a następnie pozostałym członkom stada.
Imię: Nastan Razer
Przezwiska: Razer, Nast, Dym etc. W sumie jest mu to obojętne, jak będzie nazywany.
Wiek: Nigdy nie zastanawiał się ile minęło mu wiosen, tak samo jak nikt nigdy nie pytał go o to. Sam określa swój wiek na "dojrzały", mimo że z wyglądu wygląda o wiele młodziej.
Urodzony 4 sierpnia.
Płeć: Samiec
Gatunek: Człowiek nazwałby go wilkiem.
Rasa: Ojciec Razera wywodził się z rodziny, która kochała wojnę, zaś matka była spłodzona w akcie miłości maga dymu i zabójczyni. Stąd wilk posiada cechy wilka bojowego, nie tracąc przy tym zwinności i umiejętności magicznych.
Kontakt: Alpha zna maila. Mogę też wpadać na polanę, jeśli tylko będę miał więcej czasu (i ktoś się pojawi). Chwilowo chciałbym się tylko ograniczyć do tej formy kontaktu, gg mogę podać później.
Hierarchia: Skrytobójca i mag.
Historia: Nie jest zbyt ciekawa, nie zawsze ją opowiada. Urodził się w dość nietypowym miejscu - jego rodzime stado zamieszkiwało dno kanionu. Żartobliwie nazywali się "jaskiniowcami", ponieważ cała społeczność osiadła w grotach. Nie byłoby w tym nic szczególnego (w końcu każde miejsce jest dobre, byleby było bezpieczne) oprócz faktu, że przez 3/4 dni w roku światło słoneczne nie docierało wgłąb wąwozu. Jedynie w lecie była taka możliwość. Mimo wszystko przeżycie było tam bardzo łatwe, wtedy i tylko wtedy, gdy każdy członek stada był surowo wychowany. Jego życie nie przebiegało w sposób dynamiczny, po prostu w pewnym momencie stwierdził, że nie "czuje" tej watahy i odszedł. Wiele lat tułał się dołączając do kolejnych stad szukając tam bezpieczeństwa i świętego spokoju.
Rodzina: Ojca i matki nie pamięta zbyt dobrze. Rodzeństwa nigdy nie miał.
Charakter: Nie lubi zaliczać się do tych towarzyskich. Nie przepada za przesiadywaniem w większej grupie, woli samotne spacery, polowania. Wyjątek potrafi zrobić bliskiej mu osobie. Jego wyobcowanie wywodzi się w głównej mierze ze spartańskiego wychowania i przez to nie uważa się za interesującego rozmówcę. Nienawidzi kłamstwa, sam jest szczery do bólu. Mimo ciężkiego charakteru kocha pomagać, nikomu nie odmówi porady, przysługi czy prośby. Stara się wspierać najbliższych jak najlepiej.  Nie kryje emocji - jeśli coś go złości lub cieszy - pokazuje to, co czuje. Mimowolnie często wymyka się mu ironia, sarkazm lub krytyka, jednak tylko w stronę niepoważnych(opryskliwych/nader wywyższających się/rozpieszczonych/dwulicowych/etc.) osobników. Traktuje każdego na równi, i tych "ważniejszych" i tych mniej "ważnych", dla niego nie ma takiego podziału. Jest prostym typem, nie lubi udziwnień.
Umiejętności: Jest dosyć silny, ciągle stara się to doskonalić. Mimo solidnej budowy jest zwinny, bardziej sprawdza się jako szybki zabójca niż wojownik.
Moc: Dym oraz w małej mierze ogień.
Wygląd (by Grypwolf): Wygląda na dobrze zbudowanego, jest większy od przeciętnego wilka. Porasta go gęsta, szorstka, czerwono-biało-czarna sierść pełniąca w pewnym sensie funkcję lekkiego pancerza. Posiada także twarde pazury oraz kły, które jest bardzo trudno uszkodzić. Nie wyglądałby nadzwyczajnie, gdyby nie czerwone ślepia. Nierzadko spowija go dym. Jest to spowodowane tym, że do dziś nie potrafi zapanować nad mocą odziedziczoną po matce, która jest bowiem zbyt silna.

-----------------------------------------------
Niezbyt barwna postać, wiem. W sumie taka mi odpowiada. Mam nadzieję, że Razer urozmaici w jakimś stopniu tego bloga. Chciałbym każdego powitać i życzyć miłej majówki. [Był edit]

27 komentarzy:

  1. - Och, widzę, że ktoś tu się interesuje ogniem - wymruczała miękko, z wetkniętym pyskiem w szalik. Nie siedziała daleko od samca, dokładniej koło niewiekich kamieni, czy głazów, leżacych nieopodal polany, na której zwykle się spotykano i witano nowo przybyłych.
    - Można się nieco pobawić - zerknęła na niego - zamieniając w pył kilka drzewek. - ruszyła delikatnie pyskiem sprawiając, że chłodni powiew owiał jego cielsko.

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  2. - A w razie co zawsze mogę pomóc w gaszeniu - zarechotała, wyciągając z szalika pysk. poruszyła łbem na boki, chcąc otrzepać się z niewidzialnych pyłków, które osiadły na jej sierści. Podniosła się i włócząc za sobą bezwładny ogon podeszła do niego.
    - Yulthi - przedstawiła się, oddając delikatny ukłon samcowi.


    Y.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Razer... wymruczała Keleth, stając za samcem. Oczywiście nie widoczna dla niego, choć kusiło ją, by się ujawnic i go trochę postraszyć. - Zabierz go na skały. Tam na niczego nie spali, a potrenuje władanie.
    - Zapraszam tędy - samka uśmiechnęła się delikatnie do samca, za chwilę łapiąc w pysk swój ogon i kierując się wolno na zachód, na znane jej tereny.

    Yulthi

    OdpowiedzUsuń
  4. - Pół roku. - nim odpowiedziała wypuściła z pyska ogon. Odwróciła łeb w jego stronę, uśmiechając się delikatnie nieprzerwanie. Przez kilka sekund patrzyła na niego, by nie stanął na jej ogon. - Nie za długo, jednakże znam już tu wszystkie zakamarki. A skąd do nas przybyłeś? - uniosła nieco łeb, by na niego spojrzeć. Była o wiele mniejsza od niego.

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Żeby co? - spytała szybko zaraz po tym, gdy niespodziewanie urwał. Napotkała jego wzrok, który zaraz patrzył na jej ogon. Zaśmiała się krótko.
    - Nie było łatwo się przyzwyczaić. Wiele istot mi mówiło, że nie potrafię się cieszyć, gdyż nim nie majtam na boki. - westchnęła, patrząc przed siebie. - Jednakże dodaje mi uroku, czyż nie? - zaśmiała się, uśmiechając jak szalona. Oczywiście żartowała.

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanowiła się chwilę nad jego słowami, wieszając nieco łeb w dół.
    - Nie wiem, jak jest tutaj, gdyż przeważnie śpię, gdy inni się spotykają. Dawno ich nie widziałam. - przystanęła przed kłodą. Musiała zgiąć łapy, dotykając brzuchem ziemi i dopiero przeskoczyć. Nawet nie wpadła na ta, by dopomóc sobie odrobiną mocy. Z głośnym westchnięciem spadła na powalone drzewo, po czym zsunęła się z niego na łapy.
    - Za chwileczkę będziemy - poinformowała spokojnie, wtykają pysk w szalik.

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witamy w HOLS * czarna wadera wyłoniła się zza drzew i ukłoniła się przed nowym członkiem* czuj się jak w domu.. *posłała mu subtelny uśmiech i przysiadła* Zwę się Jenna, ale wszyscy wołają na mnie Jen, więc i Tobie na to pozwolę z chęcią,o ile tylko zechcesz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przy wchodzeniu na skały zaczęło wiać. Jak zawsze w tym miejscu. Oczywiście zapanowała nad tym, zamieniając to na delikatny powiew pachnący fiołkami.
    - Ciesz się, że poznałeś mnie z drugiej strony. Wtedy nie byłoby tak miło. - Westchnęła, potrząsając łbem. - Co do Twojego ognia. W jakim stopniu potrafisz nad nim panować?

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Może drugą stronę zostwamy sobie na póżniej. - zaśmiała się uprzejmie, siadając na jednych z wyższych skałek. Jej ogon momentalnie wyglądał, jakby był przez kogoś podniesiony. Po części tak było, jednakże nie zważała na to. Pomogła sobie łapą zdjąć szalik, który ułożyła bezpiecznie obok. Na ogół nie rozstawała się z nim - za bardzo sentymentalna jest.
    - Więc? Czego chcesz się nauczyć?

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Biaława wilczyca podeszła do przybysza z uśmiechem na pysku - Ohayo Razerze - Kiwnęła mu łbem. - Mam nadzieje, że poczujesz się u nas jak w domu. - Potrząsnęła łbem i rozprostowała się. - Widzę, że poznałeś już kilku członków. - Rozejrzała się.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Miło mi to słyszeć. - Uśmiechnęła się. - Pokazał ci już ktoś tereny?- machnęła ogonem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kłopotów? *zaśmiała się rozbawiona* Spokojnie, a nawet jeśli to przecież każdy popełnia błędy.*machnęła lekko ogonem i okręciła go wokół swoich łap, przygladajac mu się przez chwile w milczeniu, po czym dodała nieco poważniejszym tonem* Raczej nie wyglądasz mi na kogoś kto niesie za sobą kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ah.. wiesz.. to stado już tyle przeszło.. sporów i kłótni, czasem nawet drobnych wojen, że nic nas już chyba nie zdziwi * posłała mu lekki uśmiech* Po prostu niczym sie nie przejmuj i czuj się tu jak w domu. *wzięła głęboki oddech i wypuściła powietrze ze świstem, wpadajac w małe zamyślenie*

    OdpowiedzUsuń
  14. - Mam nadzieję, że ci się spodobają. - Uśmiechnęła się. - Jakbyś czegoś potrzebował to chętnie pomogę. - Strzyknęła uszami i machnęła ogonami na przemian.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj tak.. doskonale pamiętam te czasy i równie dobrze pamiętam wszystkie 3 stada które wymieniłeś.. * spojrzała na ścianę drzew, które delikatnie poruszyły się, a ich liście zaszumiały pod wpływem powiewu wiatru* Właściwie to jestem w tej chwili jedyną osobą która to stado zna od samego poczatku.. Jestem w nim dłużej niż ktokolwiek inny z obecnych członków * uśmiechnęła się, właściwie to dzięki tej rozmowie w tym momencie sobie uświadomiła ten fakt, po czym dodała rozbawiona* można by powiedzieć że jestem taką... Stadną Babcią *i tu zaśmiała się słysząc własne słowa, po chwili jednak uspokoiła się i łypnęła na niego kątem oka z zawadiackim uśmiechem* A Ty jak rozumiem w tamtych czasach kręciłeś się wśród wymienionych wcześniej stad?

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż.. z WA to mieliśmy wojne, do której co prawda ostatecznie nie doszło ale mieliśmy z nimi na pieńku.. nawet bardzo. WOZ i WI.. oczywiście że pamiętam, mimo że nigdy doń nie należałam. Tiamath i Dilexi również dobrze znam. Choć nigdy nie potrafiłam sie odnaleźć w stadach zbyt bardzo przesączonych mrokiem i jakimiś demonami. z Dilexi jednak spotkałam się na jeszcze innym stadzie. Acz to był krótki okres. HOLS wydawało mi się zawsze pomiędzy.. pomiędzy zbyt przesłodzonymi i zbyt mrocznymi stadami. Starałam się o normalność. Oczywiście nie brakowało nam osób zarówno szalonych, jak i nieco bardziej poważniejszych w pewnym stopniu można by nazwać mrocznych i to właściwie pozwoliło nam chyba przetrwać po dzień dzisiejszy. Przeszło przez to stado tak wiele osób.. szkoda że tylko nieliczni pozostali. Ja właściwie bardzo długo należałam też do HOTN, o którym wcześniej wspomniałeś.. które również było takim miejscem jak HOLS.. wyśrodkowanym i to mi odpowiadało w pełni.*uśmiechnęła się* Ależ się rozgadałam.. ale w sumie, miło jest powspominać dawne dzieje. Kiedy to było się młodym i pełnym sił *przeciągnęła się* właściwie.. *spojrzała znów w stronę rozmówcy* wróciłeś na blogi.. ale cóż za zaszczyt nas spotkał, że przybyłeś właśnie tutaj? do HOLS?

    OdpowiedzUsuń
  17. Właściwie to masz racje.. wszystko padło.. tylko my jakoś próbujemy sie podnieść, ale ciężkie są dla nas te czasy, w których jest tak mało stad.. i jeszcze mniej członków.. a dawni bywalcy odeszli z własnej woli nie mając już nadziei na lepsze dni *westchnęła i skierowała łeb lekko w dół. Widać było że ta myśl była dla niej przygnębiająca* Została nas zaledwie garstka.. garstka osób wierzących że jeszcze kiedyś możemy sie podnieść z upadku, jaki nas teraz spotkał.* spojrzała znów na niego* Właściwie sama twoja obecność napawa mnie nadzieją. *posłała mu szczere spojrzenie po czym przymknęła nieco powieki, znów na moment zapadając w zamyślenie nad słowami które właśnie wypowiedziała*

    OdpowiedzUsuń
  18. Westchnęła cicho i spojrzała na wilka. - Może to dziwnie zabrzmi, ale... - Zrobiła pauzę i spojrzała w ciemny las. - Ale przywracasz nadzieję stadu. - Po czym skierowała wzrok na wilka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Odpowiedziała szybko, bo chyba źle ją zrozumiał i to prawdo podobnie go przytłacza. Nie chce by poczuł presje przez jej słowa.- Chodzi nam, że dzięki twojej aktywności i dołączeniu mamy wiarę, że jednak to stado jeszcze pewnego dnia ma szanse stać się domem innych i kto wie? powrócić do dawnej świetności. - Po czym uśmiechnęła się. - Ale zmieńmy temat. Może się przejdziemy i porozmawiamy na weselsze tematy? - Uśmiechnęła się ponownie czekając na odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Istotnie masz całkowitą rację i nawet nie śmiem Ci zaprzeczać. Twoje słowa nie są okrutne... wręcz przeciwnie.. Są prawdziwe.. ale w tych czasach prawda brzmi okrutnie i przez to to wszystko wygląda tak jak wygląda.. cóż możemy poradzić *zwiesiła lekko łeb i nieco skuliła uszy* Już nigdy nie będzie tak samo.. nic sie nie dzieje bowiem 2 razy. Ale póki wciąż tu jesteśmy to pokażmy światu, na co nas stać *skiwitowała po czym westchnęła cicho i przeszła do pozycji leżącej, wyciagając przed siebie przednie łapy. Wokół z wolna zapadał zmierzch, a delikatny wiatr smagał lekko jej czarne, smoliste futro *

    OdpowiedzUsuń
  21. - Więc się podpalasz... - wymruczała bardziej do siebie, wtykając nos w szalik. Milczała przez chwilę, zastanawiając się co powinien robić, aby czasem nie doszło do większych szkód. Uratowała ją Keleth: - Musi sobie wszystko poukładać tu. - stwór siedzący przed samcem wskazał na jego głowę - Jeśli nie będzie w porządku z myślami i rozkazami co do jegi ognia, dalej będzie się kopcił.
    Szara samka westchnęła tylko, unosząc łeb.
    - Wycisz się. Zacznij myśleć tylko o ogniu.

    Yulthi.
    przepraszam za póżny odpis.

    OdpowiedzUsuń
  22. Siema przybyszu z krain odległych * posłał mu lekki ukłon w ramach powitania. Kremowy wilczur pojawił się nagle na polanie i jak gdyby nigdy nic usiadł pośród wysokich traw* Czuj się u nas jak w domu i czuj się członkiem wielkiej rodziny, jaką stanowimy.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Keleth - spojrzała na stwora, lekko skinąwszy głową. Ta tylko przeciągnęła się, mrucząc coś pod nosem.
    - Ale tylko ten jeden raz, złotko. Więcej z nikim nie rozmawiam. - słowa demona zabrzmiały w głowie szarej, przez co ta się uśmmiechnęła. Keleth przysunęła głowę do ucha samca, zaczynając cicho szeptać, co oczywiście mógł słyszeć.
    Nie myśl o ogniu jako nieprzyjacielu. Traktuj swoją moc jak kogoś bliskiego. Wyobraź sobie, jak może wyglądać, gdy nią manipulujesz. Jeśli nie będziesz dobrej myśli... w życiu Ci się nie uda. - Lekko zachrypnięty, acz dojrzały kobiecy głos rozniósł się w jego głowie. Starała się zachować odstępy czasowe między zdaniami.
    A Yulthi tylko patrzyła, owiewając dwa cielska chłodnym wiatrem.

    Yulthi

    OdpowiedzUsuń
  24. - Nie obawiaj się jej. Keleth jest... "łagodna" - zarechotała, odchylając łeb do tyłu. Chłonęła ciepło bijące od słońca, uśmiechając się do siebie. Za chwilę spojrzała na niego, mrucząc gardłowo.
    - Spróbuj.

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  25. (spokojnie, doskonale znam ten ból.. )
    Tak.. siłowe rozwiązania na pewno odpadają * westchnęła cicho po czym niespodziewanie skierowała łeb gdzieś w lewo, w ścianę drzew, jednocześnie zamarła w całkowitym bezruchu. Postawiła uszy na sztorc i poczęła uważnie nasłuchiwać otoczenia*

    OdpowiedzUsuń
  26. - Aj tam nie przejmuj się, ja za to jestem tak nieogarnięta, że często mówię głupoty. - Zaśmiała się lekko i ruszyła spokojnym krokiem. - Widać, że dobre maniery cie nie opuszczają. - Cóż a co chcesz dokładnie wiedzieć? - Spojrzała na niego wyczekująco, bowiem nie wiedziała, co chce wiedzieć, a nie chciała go zanudzać ckliwą historyjką.

    OdpowiedzUsuń
  27. (Dziękuję za informacje i oczywiście cie rozumiem. Zapisze cie w nieobecnościach)

    OdpowiedzUsuń