sobota, 31 maja 2014

`Sweet, maybe... Passionate, I suppose... But don't ever mistake that for nice.

"Well if you think that's gonna be trouble, we can always go somwhere else." 


Imię: Mary.
Przezwiska: Jej imienia chyba nie ma potrzeby skracać, a za wszelkie przezwiska, które nie przypadną jej do gustu, jest gotowa łeb urwać (w przeciwieństwie do autorki, która pod tym względem jest trochę bardziej tolerancyjna). 
Wiek: Niecałe 4 lata (urodziła się 13.08 w piątek).
Płeć: Gender
Gatunek: Lis.
Hierarchia: Czujka nocna.
Charakter: Przede wszystkim jest typem samotnika. Nawet w stadzie trzyma się na uboczu i sama zazwyczaj nie nawiązuje z nikim rozmowy. Większa grupa wiąże się jednak z bezpieczeństwem, co dla stworzenia jej pokroju, którego jedynym ratunkiem przed większym drapieżnikiem najczęściej jest ucieczka, znaczy dość dużo. Poza tym Mary (jak to lis) jest całkiem sprytna i jeśli ma okazję, manipuluje innymi dla osiągnięcia celu. Z pewnością nie cechuje się też lojalnością i nie oddałaby swego życia za przyjaciół (ani za nikogo). Można śmiało powiedzieć, że jest egoistką, chociaż trudno przewidzieć czy to dlatego, że nie spotkała jeszcze nikogo, z kim potrafiłaby się zaprzyjaźnić, czy też taka po prostu jest i nic się na to nie poradzi. A nawiązać z nią bliższą znajomość wcale nie jest łatwo, gdyż jest bardzo nieufna i nawet imię podaje fałszywe (naprawdę zwie się Rachela), choć sama nie potrafiłaby do końca powiedzieć dlaczego. Po prostu czuje się bezpieczniej z fałszywą tożsamością, którą sama wykreowała. Czasem lubi też zwędzić coś, co nie należy do niej...

Mimo licznych wad posiada również pewne zalety, jak zresztą każdy. Mianowicie potrafi się dość mocno zaangażować, jeżeli coś ją zainteresuje, a szczególnie uwielbia śledztwa, przy których może wykazać się swoją inteligencją, aczkolwiek jak do tej pory nie miała okazji brać udział w zbyt wielu. Potrafi być cierpliwa, kiedy trzeba i unika rozwiązań siłowych (pewnie dlatego, że jej bronią jest raczej spryt, niż kły czy pazury), chociaż odwagi jej nie brakuje. Jedynie wobec obcych bywa trochę wstydliwa.
Historia: Zapytana o przeszłość, zapewne wzruszyłaby ramionami (których nie ma) i mruknęła coś pod nosem, dając do zrozumienia, że nie ma o czym mówić. I tak jest w istocie - urodziła się w całkiem zwyczajnej lisiej rodzinie, z którą jednak nie potrafiła związać się emocjonalnie. Może to przez jej charakter, a może to oni nie potrafili jej odpowiednio wychować i pomóc jej się otworzyć, bo przecież młode są niemal jak plastelina - można je ukształtować. W każdym razie jak tylko nauczyła się wszystkiego,
co było jej niezbędne do przetrwania, to opuściła rodzinne strony, by rozpocząć życie na własną łapę.
Kontakt: GG - 50793408, czat;

Nasze Stado - Nasz Dom


  
***

W wyniku incydentu z pewną wiedźmą Mary posiadła zdolność przemiany w smoka - jedno ze stworzeń, których najbardziej nie lubi i jednocześnie się boi. Aby przełamać klątwę, musi diametralnie zmienić swój charakter i sposób myślenia. Czy jej się to uda? No cóż, na pewno będzie trudno.
Jako smok jest nieco większa, mierzy sobie około 150 cm w kłębie. Jej rasa zwie się Nocną Furią, chociaż Mary jest wyjątkowo marnym przedstawicielem tego gatunku. Nie potrafi latać i nawet nie ma ochoty próbować, podobnie jest z zianiem ogniem i wszystkimi innymi smoczymi cechami. Nieumiejętność używania skrzydeł sprawia, że nie może ratować się nawet ucieczką (na lądzie na razie porusza się dość niezgrabnie), dlatego stanowiłaby łatwy cel dla łowców. Na szczęście przemiana trwa jedynie od zachodu do wschodu słońca.

 

16 komentarzy:

  1. Leoś od małego był osobą raczej towarzyską i nawet jeśli dorastając z Daleka od rodziny oduczył się nieco bycia zaskakująco otwartym wobec innych to wciąż był istotą pełną sympatii. Dlatego też po zakończeniu patrolu terenów stada zawsze szukał kogoś z kim mógłby chwile pogawędzić lub upewnić się, że nie może pomóc komus innemu. Zaspokoiwszy więc pragnienie udał się w strone stadnej polany idąc nieco okrężną i mniej zacieniona droga. Mimo wszystko pustynia przyzwyczajala do ciepła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dało się słychać trzepot skrzydeł, a potem dostrzec lądującą postać. To była biaława wilczyca mając a zamiar przywitania się z nowo przybyłym członkiem stada. - Ohayo - Wylądowała na ziemi. - Jestem Arjuna, ale przyjaciele mówią mi Ar. - Uśmiechnęła się chowając skrzydła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodząc na polanę dostrzegł rude futro, drzemiącej w słońcu Mary. Oczywiście nie chciał jej przeszkadzać i dlatego też sam usiadł na uboczu wystawiając własną mordkę ku słońcu by w ten sposób poczekać aż jego towarzyszka w końcu się przebudzi. Może i mógł pójść poszukać kogoś innego do rozmowy, jednak do tej pory nie miał jeszcze okazji porozmawiać z tą małą istotką i właściwie był ciekaw czego też może się nauczyć. Może i wciąż był nieco zdystansowany wobec lisów, ale nie chciał wyjść na nieuprzejmego i dlatego też siedział i czekał podczas kiedy słońce powoli przysłaniały chmury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj * dało się słyszeć subtelny głos, po czym jej oczom ukazała się czarna wilczyca. Zmierzyła ona złocistymi oczyma postać lisicy po czym uśmiechnęła się w jej stronę* Rada jestem bardzo że znów zaczynają zbiegać się do naszej rodziny inne gatunki zwierząt. Czuj się tutaj jak w domu Mary. Ja jestem Jenna, acz mów mi po prostu Jen. * uśmiechnęła się ku niej szeroko i skłoniła lekko łeb w geście powitania*

    OdpowiedzUsuń
  5. *wilczyca uśmiechnęła się i usiadła* Pytanie skierowałaś pod właściwy adres, bowiem jestem tutaj najdłużej ze wszystkich, obecnych tu członków. Z niezwykła przyjemnością opowiem Ci nieco naszej historii. * nie chciała zbytnio się przechwalać, aczkolwiek chciała przekazać jej informacje zgodnie z prawdą.* Kiedy założyłam to stado.. nigdy nie przypuszczałam że się rozrośnie. Chciałam tylko pokazać światu że przyjaźń między różnymi gatunkami jest jak najbardziej możliwa. I tak też się stało. Zaczęło się od kilku lwów, wilków i pary koni. Potem zaczęły zjawiać się u nas coraz to bardziej dziwaczne stwory. Mieliśmy w stadzie także smoczycę, jej partnera oraz ich dwójkę potomstwa.. Byli ogromni dlatego też polana swego czasu nieco na tym ucierpiała. Ale to nie przeszkadzało nam we wspólnym życiu, wspólnych celach i marzeniach. * uśmiechnęła się jak gdyby do siebie na samo wspomnienie tych wspaniałych chwil* Były też małe jaszczurki, a nawet myszy. Wszyscy traktowaliśmy się sobie na równi, pomagaliśmy sobie w trudniejszych momentach. Niestety jednak z zewnątrz.. stada które nas nie znały.. oceniały nas zbyt pochopnie jako nieogarnięte stado.. Nie rozumieli jednak chyba ogromnej więzi jaka nas ze sobą połączyła. *westchnęła* Tak było nas wielu... prawie 90 członków. Przewodziłam tą grupą przez około 5 lat, aż teraz ze względu na swoje lata, musiałam oddać stado Arjunie. Nikt bowiem inny nie zajął by się nami lepiej, niż ona. Na prawdę jestem zdumiona że mimo tylu upadków, zwłaszcza ostatnimi czasy, stado znów podnosi się do dawnej świetności.. powoli lecz do przodu... *patrzała dłuższą chwile przed siebie, gdzieś na drzewa w milczeniu, jak gdyby odpłynęła w szerokie wody zamyślenia. Ciepły wiatr delikatnie smagał jej futro. Po chwili dodała ciszej* Niedługo tylko te drzewa będą pamiętały naszą historie... *zwiesiła na moment łeb, po czym spojrzała znów w kierunku Mary* Ogólnie rzecz biorąc tak to wszystko wyglądało... Jest jeszcze masa przeróżnych szczegółów, ale nie chcę Cię zanudzać. Z całą pewnością sama się przekonasz, jak to jest być członkiem HOLS...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jego ucho drgnęło ustawiając się przodem do mizernej sylwetki Mary kiedy tylko lisica poruszyła się przez sen. Sam zdawał się podrążony we własnych myślach żeby nie było, że siedział tu i czekał aż jego lisica się obudzi. Dlatego też dopiero kiedy samica go przywitała zerknął w jej stronę i kiwnął głową. -Witaj, Mary.- Przwitał ją po czym oblizał ciemne wargi. -Nie chciałem Ci przeszkodzić.- Zapewnił uśmiechając się nieznacznie po czym owinął łapy ogonem.
    (Moja odpiska wygląda żenująco po tym co napisała Jen... :c)

    OdpowiedzUsuń
  7. - Mary, Mary... Jak dziewczynka z mojego snu. - Wymruczała samce nad uchem, unosząc się w powietrzu. Unosiła się i z wolna opadała. Nie chciała ją w jakikolwiek sposób... wystraszyć. Po prostu ten typ witania się z kimś przypadł jej do gustu i robi tak już z automatu. Przeleciała obok niej, stając miękko na trawie. Otrzepała łeb i wtykając pysk w fałdy szalika oddała lisicy ukłon. - Jakże miło mi panienkę poznać. Jestem Yulthi, zawsze do usług. - Uśmiechnęła się półgębkiem, mrużąc delikatnie puste, jasne ślepia.

    Yulthi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Będąc jakże ambitną istotą Leon uniósł nieznacznie jedną brew słysząc to dość prostolinijne pytanie skierowane w jego stronę. -Siedzę.- Odparł więc nie kłamiąc i zerknął na Mary jak gdyby chciał się zapytać czy to aby napewno było konieczne. Przekrzywił nieznacznie łeb czekając na jakąś odpowiedź z jej strony po czym westchnął cicho i przestąpił z nogi na nogę. -Wiem, że jesteś nowa ale naszym zwyczajem jest w tym stadzie wspólne spędzanie czasu. Na tej polanie dość często zdaży Ci się wpaść na kogoś innego.- Wyjaśnił poważnym tonem po czym mruknął do lisicy porozumiewawczo. -Jeśli planujesz spędzać więcej czasu sama to jest kilka miejsc, które mogą Ci bardziej przypaść do gustu. Mogę Ci pokazać, jeśli chcesz.- Zaoferował wspaniałomyślnie przypominając sobie, że właściwie już jakiś czas temu "groził" jej przechadzką. -Moje siedzenie może trochę poczekać.- Zapewnił jeszcze, żeby nie było żadnych wątpliwości i zaryzykował uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechnął się nieco szelmowsko dopytywany o prawdziwość swej odpowiedzi i kiwnął tylko nieznacznie głową. -Naprawdę.- Zapewnił po czym dźwignął się na wszystkie cztery nogi i przeciągnął nieco zastane kości. Odzyczaił się od tak wygodnego życia i powoli zaczynał odczuwać fakt, że pobyt w rodzinnych stronach zaczynał niszczyć jego do tej pory wprost idealną kondycję fizyczną. Kiedy kości w jego kręgosłupie strzeliły oznajmiając gotowość do drogi zerknął ponownie na Mary unosząc nieznacznie jedną brew. -Jeśli Cię to uspokoi mogę Ci pokazać miejsca które lubię najmniej i będziesz miała pewność, że ja Ci tam nie będę przeszkadzał. Albo możesz mi zaufać, że tam gdzie Cię zabiorę nie będę często witał z racji na to, że szanuję Twoje upodobania.- Zapewnił ją patrząc prosto w jej oczy by mogła mieć pewność, że mówi prawdę. -To jak?- Dopytał się jeszcze, by wiedzieć w którą stronę powinien ich poprowadzić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lee właśnie zaczynał przysypiać, jednak kiedy tylko wyczuł nieznany zapach i usłyszał cichy trzask gałązek pod ciężarem raczej niewielkiej istoty, podniósł się do siadu i postawił uszy na sztorc. Gdy lisica pojawiła się w zasięgu wzroku, kiwnął głową na znak powitania. - Witaj. - odrzekł, odwzajemniając spojrzenie, którym zmierzył jej postać. - Mnie zwą Lee. - mruknął, posłyszawszy jej imię. - Długo już jesteś w stadzie? - zagadnął z lekkim zaciekawieniem, gdyż lisy nie były stworzeniami, które widywał w stadzie w dużej liczbie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przewrócił zielonymi ślepiami na wiadomość o tym, że Mary nie zadowoli się byle czym bo przecież był to fakt tak oczywisty, że powinien się tego sam domyśleć. A przynajmniej tak sobie dobrotliwie pomyślał i uśmiechnął się pod nosem bo impresja monarchy wyszła samce całkiem dobra.
    -Dostrzegam aktorski talent.- Zapewnił po czym kiwnął łbem i ruszył nieco na zachód wyraźnie nie mając już żadnych wątlipowści jeśli chodziło o wybór miejsca, które mogło jej przypaść do gustu. Zerknął jeszcze na lisicę, by upewnić się, że nie narzucił zbyt szybkiego tempa.

    OdpowiedzUsuń
  12. -Z tego co wiem, HOLS nie ma jeszcze teatralnej grupy, więc może mogłabyś się tym zająć. Myślę, że wsólne oglądanie przedstawionych historii pomogłoby nam wszystkim w integracji.- Zasugerował prowadząc ich ścieżką przez brzozowy las, mając na uwadze nowo odkryty talen lisicy. Jej kolejne pytanie zbiło go nieco z tropu i przez chwilę milczał nim znalazł odpowiednie słowa. -HOLS jest starym stadem, jednak nigdy nie pokazywało po sobie tego wieku. Tutaj każdy miał prawo cieszyć się życiem i zrezygnować ze swojej przeszłości. Jednak nie mogę Ci powiedzieć o jego przeszłości zbyt wiele, bo sam mam spore braki... Możnaby rzec, że jako młodzik nie dostrzegłem piękna darowanych mi prezentów.- Wyznał choć nie był do końca pewien czy Mary wie kim była Jenna i jaka krew płynęła w jego żyłach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Siedziała z dala od Polany, bo od jakiegoś czasu tłukła Ją chandra. Miała na w pół przymknięte ślepia. Poruszała uszami niezależnie od siebie i nasłuchiwała. Po chwili usłyszała kroki i wyczuła zapach Mary. Westchnęła cicho i spojrzała na Nią - Tervetuloa - przywitała się kulturalnie, by nie wyjść na gburowatą, choć na długie rozmowy nie miała w zupełności chęci. No ale cóż. Zmarszczyła lekko nos, gdy tamta się poprawiła, bo nawet nie zauważyła upływu czasu - siedzę sama, bo dziś raczej nie nadaję się do kontaktów z innymi - uśmiechnęła się blado. Przekrzywiła nieco łeb i strzygnęła uchem. Nie chciała powiedzieć czegoś, co mogło by urazić Mary, a bała się, że jak rozmowa się przedłuży, może to nastąpić - przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Siedziała z dala od Polany, bo od jakiegoś czasu tłukła Ją chandra. Miała na w pół przymrużone ślepia. Nagle wyczuła woń Mary. Uchyliła powieki i spojrzała w stronę, z której tamta nadchodziła - Tervetuloa - przywitała się kulturalnie, bo nie chciała wyjść na gburowatą. Gdy lisica się poprawiła, zmarszczyła nieco nochal. Siedząc tu, nie zauważyła upływu czasu. Westchnęła cicho - ano siedzę tu sama, bo szczerze powiedziawszy, nie nadaję się do jakichkolwiek kontaktów z innymi - uśmiechnęła się blado. Jakieś czarne chmury wisiały nad Samicą i biły w Nią piorunami - wybacz Mary - powiedziała ochryple.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skrzydlata wylądowała na ziemi schowała skrzydła podchodząc bliżej. - Miło mi cie poznać Mary - Uśmiechnęła się przyjaźnie. Przyjrzała się lisicy.. - I jak ci się w stadzie podoba. - Usiadła niedaleko niej owijając przednie łapy ogonami, tak mocno jak to pozwalały na to ich długość.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak...tak.. pewnie zanudziłam Cie na śmierć * wilczyca zaśmiała się mimowolnie i zamachnęła lekko ogonem* Wybacz, ale na myśl o ciepłych wspomnieniach mogłabym gadać w nieskończoność i wspominać każdy najdrobniejszy powód śmiechu i takie tam. * w końcu zamilkła, nie miała pojęcia co ze sobą zrobić więc przysiadła, trochę się głupio czuła że tyle gada, a jej rozmówczyni jedynie przytakuje. Kto wie, być może i Mary chciałaby coś powiedzieć. Czemu by nie dać jej szansy dość do głosu?*

    OdpowiedzUsuń