poniedziałek, 2 września 2013

Życiowe życie Darka.

Cześć. Ja jestem Dark, typowy idiota ze stada (obojniak brw). Nikt mnie chyba nigdy nie znał od strony pisania- przykro mi. Jednakże dzisiaj zaprezentuję garstkę swoich uczuć w pewnym oneshocie.
Joł, bo robie return:
Stoję jak wryty w ziemie nie mogąc mówić. Krztuszę się łzami, które uniemożliwiają mi swobodne oddychanie. Jakim żałosnym trzeba być by popaść w depresje samą rozmową. Minąłem ją, jest już kilkadziesiąt metrów ode mnie, nie musze się już obawiać, że znów osądzi mnie o zakochanie się w niej. Minęły chyba wieki odkąd z nią normalnie rozmawiałem. A starczy jedna wspominka z jej strony, że chociażby kotki są kochane to łzy same ciskają mi się do oczu. „ Przecież to ja byłem tym kochanym… Tym jedynym który zasługiwał na te słowa…”
Minęło kilka godzin od kiedy się z nią widziałem, próbując zebrać się do kupy postanowiłem się odprężyć przy Elsie. Szlag, musze w końcu… Usunąć ją ze znajomych. Nawet to mi nie pomogło, doprowadziło do jeszcze większej histerii. Momentami słyszałem jej głos ,dźwięczał mi w uszach niczym przeraźliwy krzyk, rozdzierał mnie na kawałki. To nie był dobry czas w moim życiu. Nie słyszałem tego głosu tyle dni, tyle miesięcy. Wiedząc, że teraz ktoś inny go słyszy, codziennie. Zacznę od początku. Miałem dziewczynę, była wspaniała pod każdym względem, nieśmiała, krucha, zabawna. Była tylko moja, była moim ideałem. Z czasem ludzie zaczeli się wtrącać w nasze relacje, i tak, po całym roku tego co między nami było.. Wszystko nagle runęło z hukiem? Tak. Zacząłem dostawać napadów paniki i agresji, byłem jak chore zwierze, odizolowane od swojego stada. Płakałem jak głupi z byle powodu, bo nie potrafiłem sobie poradzić z tłamszącym mnie bólem w całym ciele, bólem mordującym każdy nerw. I nagle świat stał się taki zimny, taki ostry w stosunku do mnie. Codzienny napad paniki, przeraźliwy płacz, rozdzierania gardła krzykiem, odmrażanie sobie tyłka na zimnej podłodze. Dostałem paraliżu w drodze powrotnej ze szkoły. Uciekł mi autobus dobre 2 razy. Siedziałem za jakimś garażem ze znajomymi którzy mieli potrzebę zapalić. Krzątaliśmy się po mieście, bez jakiejś większej potrzeby. „Zabijam swój czas…” wymamrotałem, trzęsąc się z zimna. Był środek czerwca, a ja ubrany w bluzę z polanem dalej odczuwałem chłód niosący się wraz z podmuchem wiatru. Zaszyłem się gdzieś z boku i odłączyłem się od znajomych, biegnąc na autobus który mijał mnie, stojącego na światłach. Biegłem ile sił w nogach, nie byłem wysportowany- miałem chude ciało, widać mi było żebra, nie miałem zarysów ‘kaloryfera’ na brzuchu, patyczkowate nogi, wiotkie ręce. Miałem astmę, częste napady kaszlu. Biegnąc tak, czułem jak moje płuca wiążą się w pętelkę, przyprawiając mnie o mdłości. Dobiegłem, po czym wsiadłem do autobusu cały zdyszany. Konduktor nawet nie
prosił mnie o bilet, miał mnie chyba w dópie. Skasowałem wcześniej już użyty
bilet, i dałem sobie chwile przerwy, co najmniej 15 minut nim dojadę. Po krótkim spacerze pod górę byłem w domu, cały obolały ległem na łóżku, oddychając jakby mnie ktoś katował. Zwróciłem swój ciężki wzrok w stronę biurka, szukając inhalatora. Na próżno- musiał zostać w łazience bądź kuchni. Albo byłem tak bardzo zmęczony, że czułem jakby kości mi się łamały przy każdym, najmniejszym ruchu, albo zbyt leniwy by wstać. Pozwoliłem roznieść się ciszy, którą zagłuszał jedynie mój oddech. Ptaka nigdy nie powinno się zamykać w klatce, podcinać mu skrzydeł. Ptak, jest stworzeniem wolnym- musi się unosić na porannym wietrze, szybować ponad szarym miastem, czuć się wolnym. Zamroczyło mnie, poczułem się senny. Jednak moje próby uśnięcia przerwało nagle pukanie do drzwi. Zsunąłem się powoli z łóżka, człapiąc do drzwi wolniej niż staruszek. Przychyliłem twarz do drzwi:
-…Aha, śmiechowo – Po spojrzeniu przez judasza nie ujrzałem nikogo, albo zostałem ztrollowany, albo najzwyczajniej w świecie byłem zbyt wolny. Westchnąwszy, Padłem na zimne kafelki, jęcząc przy upadku. ( co za różnica gdzie leżysz, byłbyś zadowolony nawet jakbym cię wyrzuciła przez okno, co nie? D: ) Uśmiechnąłem się sam do siebie, pogrążając się powtórnie w ciszy.

1 komentarz:

  1. Darku , to było piękne T.T I smutne. Dzięki tobie mam znowu nadzieje, że tu jeszcze powrócą stare czasy.

    OdpowiedzUsuń