Znaczenie imienia: brak
Skróty: Jen, Jenn, Jan.
Przezwiska: Dżem, Renifer, Jenek, Jenuch, Jenka, Dżenifer, Danusia (o.o"), Jamnik, Jennik. etc.
Przydomek: Córka Nocy
Wiek: 9 lat.
Data urodzenia: 21.Luty
Płeć: Ona.
Gatunek: Wilk
Rasa: Wilk Górski
Hierarchia: Samica Alpha, Główny Zwiadowca.
Kontakt: gg: 3930737, mail: jenna7@op.pl
Charakter: Stonowany, oddana, lojalna wobec bliskich i nie tylko, wyjątkowo ufna, ma swój inny świat, którego dostrzega inaczej niż inni, potrafię być cicha, skryta i tajemnicza, a zarazem szalona o wielkim poczuciu humoru. Jak to mówią: "Cicha woda brzegi rwie"
Lubię: spacery z bliskimi, samotne myślenie nad otaczającym światem, grę w butelkę,
wyć do księżyca i rozmawiać, pisać wiersze.
Nie lubię: Arogancji, złośliwości, wojen, kłótni, samotności, chamstwa, zabijania bez umiaru. * z jej pyska udało się usłyszeć cichy pomruk, coś na kształt powarkiwania*
Zainteresowania: Odkrywanie przez siebie samą natury. Przemierzanie terenów w celu zwiadu.
Historia: To co było.. nie wróci.. ważne jest to co jest tu i teraz...
Pochodzenie: Samotne Góry..
Rodzina: Laggun - Ojciec, Nirra - Matka, Shine i Balto - przyszywane rodzeństwo. Rain,Leon, Lee - Synowie, Luna- córka.
Umiejętności: Porozumiewanie się z księżycem. Zwiad - w tej robocie czuje się jak "ryba w wodzie"
Moce: Nie zostałam obdarowana żadnymi mocami, mimo ze cała najbliższa rodzina takowe miała. Zawsze byłam tą "inną"
Posiada: amulet przemiany w wilkołaka, jednak żadko używa tej mocy.. woli swą naturalną formę.
Wygląd: Średniej wielkości wadera o czarnej, smolistej sierści i złotych oczach. Waga:48 kg.
Kolor na czatach: 800000 albo 880033
Towarzysze: Biała Sowa imieniem Alvas
W stadzie szukam: Przyjaciół mam..Rodzina.. jest. czegóż więcej chcieć.. * na moment zamilkła*
Motto: " Zapomnij o tym co było, aby wreszcie mieć to co będzie"
Ohayo moja droga Jen *uśmiechnęła się do niej ciepło* W stadzie normalnie, jak w domu. Ale przez przemianę obco, dziwnie.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się do Alphy wesoło. "Tak wszystko jest dobrze" zdawała się mówić, jednak z jej ust nie padały żadne słowa. Ukłoniła się delikatnie chcąc okazać jej niezmierny szacunek, a gdy Jenna usiadła obok zniżyła delikatnie łeb. - Tak. - wypowiedziała to słowo bezdźwięcznie [czyli jakby tylko wydychała powietrze z płuc i ruszała ustami.]po czym spojrzała na pysk przyjaciółki.
OdpowiedzUsuń*wilczyca spoglądała zamyślona w poświatę księżyca nagle usłyszała dobrze znajomy jej głos* Ohayo Jenna *Odwróciła się dopiero po chwili z szerokim uśmiechem* Dobrze cie widzieć. Jak widac jakoś se radzimy, ale coś czuje, że za ciebie to by mnie chętnie wykopali *zaśmiała się żartobliwie, jak to ma w zwyczaju*
OdpowiedzUsuńOh Jenn * jęknął cicho* Nigdy nie będę umiał Cię w pełni zastąpić, każdy jest inny niestety. Poczekaj nie odchodź, zostań z nami, będzie nam łatwiej jeśli wciąż będziesz tutaj obecna.. *patrzy w kierunku w którym najprawdopodobniej się znajdowała*
OdpowiedzUsuń*Otworzyła na nią szeroko oczy.* Racja jen, racja *spogladała już na nią normalnie*
OdpowiedzUsuńNie nic *zaśmiała się* Trawiły po protu twoje słowa do mnie
OdpowiedzUsuńWitaj Jen * wyszczerzyła się w uśmiechu* Skromnych progach .. hm. Myślisz, że się tu zadomowię? Najpierw będę musiała poznać tereny ... * przeciągnęła się leniwie, po czym przysiadła na ziemi.*
OdpowiedzUsuń(ale mam żapłon ... wakacyjny.)
Ombra
Dziękuję. - skinął łbem w podzięce - Nazywam się Razer, miło mi poznać. Mam nadzieję, że nie będę sprawiać kłopotów. - zaśmiał się.
OdpowiedzUsuń- Nie powinienem. Jestem tylko czasem zbytnio wybuchowy, ale nie rzucam się do walki. - zaśmiał się,
OdpowiedzUsuń- Słyszałem wiele o tym stadzie, ale bardzo dawno... Jeszcze za czasów, gdy działała Wataha Aniołów, albo kiedy HOTN było bardziej altywne lub też istniałą jeszcze mhroczna Wataha Mrocznego.. Snu? Jakoś tak. - zaśmiał się.
OdpowiedzUsuń- Cóż, do Aniołków nawet nie wstąpiłem, bo to jakieś młodziaki były. Pamiętam, że byłem u Tiamath, u Dilexi (ją może też kojarzysz), w WOZ i tak w paru innych, ale długo nie zawitałem w tych "pobocznych". Kojarzysz możę Watahę Ognistej Zorzy albo Wilcze Imperium? W sumie te wataszki dzieliły się na te pełne mhrocznych demonów albo cukierkowych wilczków. Sama kwintesencja tamtych czasów. Samców "prawdziwych" nigdzie nie było niestety, no przyznam, że zdarzały się przypadki, nie wiem jak teraz. [to zbyt długie historie, jak pewnie się domyślasz:D] - zaśmiał się. - Teraz to już jestem za stary na blogi, ale pomyślałem, że powrócę sobie anonimowo pod inną postacią. Taki chillout, nie mam co robić. - uśmiechnął się na wspomnienie o starych dziejach.- Ciebie kojarzę, może osobiście nie rozmawialiśmy, ale kojarzę. Zawsze się gdzieś przewijało twoje imię.
OdpowiedzUsuń- A z kim oni nie mieli na pieńku..- zaśmiał się - Tak szczerze, to tylko wy jako tako się trzymacie. Teraz to już praktycznie nikt nie prowadzi tych blogów, a szkoda...
OdpowiedzUsuń- Może okrutnie to zabrzmi, ale nie sądzę, żeby wróciły dawne czasy... Osoby, które interesowały się blogami dawno już "dorosły", zaczeły się zajmować szkołą/studiami... Chyba, że się znajdzie taki niedobitek jak ja. - zaśmiałsię krótko. - Sam wiem co czułem, gdy odchodziłem ze stad. Nie rajcowało mnie to już tak jak kiedyś, teraz trochę za tym zacząłem tęsknić, ale... Ale to jednak nie to samo, nie sądzisz? Mało stad, mało członków. Nie ma następców. Za pare lat to o stadach nikt nie będzie pamiętać. - westchnął. - To może było znamienne tylko dla naszej generacji, czy coś... No ale nadzieję można mieć, po prostu trzeba się trzymać razem i udzielać się oczyiście.
OdpowiedzUsuńWilczyca siedziała samotnie na polanie i jak zawsze rozmyślając o wszystkim, co się dało, tak to dla niej było typowe. Wieczny myśliciel i marzyciel. Nagle uszyła słowa, jak dla niej właściciel owych słów nie miał dobrych zamiarów. Położyła uszy po sobie i napięła mięśnie w gotowości do ataku, ale postanowiła najpierw poczekać na tok wydarzeń. Nie odzywała się, ani nie ruszała z miejsca, gdy nagle wyskoczyła z krzaków Jenna. Na początku, wilczyca opanowało zdziwienie, a następnie obudzenie. - Jen czy ci odbiło? - Podeszła do niej. - Owszem napędziłaś mi stracha, chciałabyś bym cie przerobiła na nawóz dla trawy na polanie? - Po chwili roześmiała się. Jej przyjaciółka była w dobrym humorze, co każdemu ostatnio mniej się objawiało. - Co masz taki dobry humor? - Pacnęła ją ogonem w zad. Wysłuchała propozycji przyjaciółki i uśmiechnęła się. - Chętnie się, gdzieś przejdę. Coś myślę, że Lider nie miałby nic przeciwko. - Puściła jej oczko i zamerdała ogonami z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńKarosz podszedł pewnym krokiem do wadery. Ukłonił się jej nisko i spojrzał prosto w ślepia. - Witaj o Pani. Rad jestem na taki sojusz. Z radością go przyjmuję. - Uśmiechnął się szeroko i odszedł w swoje strony.
OdpowiedzUsuń- Nie szkodzi, Jenno. - wymruczała miękko, uśmiechając się półgębkiem. Pokręciła łbem na boki, za chwilę sama oddając lekki ukłon. - I ja sama powinnam przeprosić. Nie przedstawić się tak ważnej osobie. - mruczała, tkiwiąc dalej w ukłonie.
OdpowiedzUsuńYulthi.
*zaśmiał się głośno* No i dlaczego mnie straszysz Jen? Brzmiałaś tak poważnie że któżby Ci nie uwierzył..* wytknął język w jej stronę* Dobrze że znów jesteś tutaj z nami. Tęskniłem * pacnął ją końcówką ogona po czym uśmiech ponownie zagościł na jego wciąż szalonym pyszczku *
OdpowiedzUsuńWestchnął tylko, po czym zamyślił się na chwilę. W sumie dopiero uświadomił sobie, że tak naprawdę to nie będzie to samo. Bezwiednie wzruszył barkami, po czym dorzucił. - Trudno już... Przecież nie będziemy nikogo na siłę ściągać. Trzeba się trzymać razem. (duże koło mnie wymęczyło, przepraszam, że późno)
OdpowiedzUsuńJakże mógł jej nie dostrzec... Kiedy tylko znalazła się na granicy polany spojrzenie zielonych ślepi zatrzymało się na postaci Jenny i młody wilk przez chwilę poczuł nic innego jak dziecinny wprost strach. Jak gdyby znów był szczeniakiem poczuł się jak ktoś, kto sprzeciwił się woli rodzica i teraz spodziewał się szlabanu lub porządnego lania. Był jednak już zdecydowanie za duży na takie zachowanie i dlatego nieco niepewnie ruszył naprzeciw swojej rodzicielce i kuląc pokornie uszy odwzajemnił uścisk. -Też się cieszę... I bardzo tęskniłem.- Przyznał po czym odsunął się nieco zatrzymując spojrzenie zielonych oczu na swej matce. -Starałem się jak mogłem, ale nie tylko wygląd czyni wilka dorosłym.- Przyznał z nieco smutnym uśmiechem po czym ponownie podszedł bliżej i szturchnął Jennę w łopatkę. -Ty za to nie wyglądasz na pół dnia starszą, Matko.
OdpowiedzUsuńZ zaskoczenia zdębiała na chwilę, lecz po sekundce dostrzegając iż "napastnikiem" jest Janna, rozluźniała się. - Nie strasz mnie tak! - jęknęła, przybierając minkę zranionego szczenięcia. Chwilę zajęło jej pełne ogarnięcie się. Na słowa Jenny ona sama uśmiechnęła się szeroko i tuląc ją z całych sił, lecz nie za mocno odpowiedziała jej: - Tęskniłam za wami baaardzo!
OdpowiedzUsuńCieszyła się, że jej przyjaciółka była szczęśliwa, a jak jej bliscy byli szczęśliwi to ona też -Dobrze znów taką cie taka widzieć. - Uśmiechnęła się. - To idziemy! - Ruszyła żwawym krokiem. - Pozwolisz, że zasugeruje wędrówkę nad wodospad? - Spojrzała na nią wyczekując odpowiedzi.
OdpowiedzUsuń-Mówię tylko prawdę.- Wyjaśnił skromnie, jednak uśmiechnął się szeroko, prawie po szczenięcemu. Może i minęło kilka lat, niemniej jednak powracając tutaj czuł się jak gdyby znów był dzieckiem. Brakowało mu rodziny i dopiero teraz, kiedy stał przed tą która naprawdę była jego odczuwał to jak głębokie łączyło go z nią uczycie. -Mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz mi to, że odszedłem. Ale musiałem to uczynić... Inaczej nigdy nie byłbym naprawdę tutaj. Zawsze ciągnęło by mnie w szeroki świat i nie mógłbym oddać wam całego serca. Teraz jednak jestem gotów by pozostać i robić co w mojej mocy by pomóc stadu i Tobie.- Wyjaśnił starannie dobierając słowa po czym zatrzymał wzrok zielonych oczy na swej matce. Może i nie była już alphą tego stada, jednak on sam wciąż czuł dla niej należyty szacunek.
OdpowiedzUsuńJasnożólta wadera leżała spokojnie pod rozłożystym drzewem rozkoszując się chwilą ciszy i spokoju. Usłyszała łamiące się gałązki pod wpływem czyjegoś ciężaru i podniosła łeb, który odwróciła w kierunku samicy dopiero po tym jak się odezwała.
OdpowiedzUsuń- Illanore - mruknęła cicho, jakby od niechcenia i rozciągnęła się pod drzewem. Usłyszała charakterystyczną melodię kości i mięśni, która grała gdy ktoś się kłaniał. Wadera wstała ociężale i również ukłoniła się waderze, tylko po to by po chwili znów lec pod drzewem. - Yaya - dodała po chwili, mimo że samica widocznie znała jej imię. - Nie potrzebuje jej by egzystować - sarknęła po chwili ciszy, mając na myśli akceptację. Ah, oczywiście. Yaya nie była łatwym osobnikiem. Wydawałoby się, że ma gdzieś wspólnotę w której obecnie żyła, ale nic bardziej mylnego. Była ona obserwatorem.
Yaya
- Dzień dobry. - odrzekła na powitanie nieznajomej, która ją właśnie zaczepiła, a następnie kiwnęła do niej głową. Zmierzyła wilczycę spojrzeniem, doszukując się jakichkolwiek oznak wrogich zamiarów, jak gdyby zapomniała, że w stadzie teoretycznie nie ma się czego obawiać. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. - Miło mi, Jenno. - użyła jej pełnego imienia, po części dlatego, że nie przepadała za zdrobnieniami, a po części na znak dystansu, który mimo wszystko wolała zachować. - Znów zaczynają się zbiegać... czyli że wcześniej to stado było jeszcze liczniejsze? Możesz mi opowiedzieć co nieco o jego historii? - zagadnęła po krótkiej chwili. Może i nie należała do osób zbyt rozmownych, jednak uznała, że warto poznać przeszłość tego miejsca i tych osób, wśród których miała spędzić najbliższy czas.
OdpowiedzUsuń- Oh! Pani Jenna, ja już słyszałam. Szalenie miło poznać, założycielka, prawda? Woah.. ja to bym nigdy nie wpadła na pomysł założenia stada. Odpowiedzialność nad tylooomaa osobami musi być trudna, co nie? Ale spokojnie, ja nie będę sprawiać problemu! Chyba.. - Oczywiście musiała się nieco rozgadać, no ale cóż. - A mój gatunek.. e.. Uh. Hybryda. - Uśmiechnęła się przysiadając. - Sama nie jestem pewna ilu i jakich zwierząt, powoli przestaje mnie to interesować. - Machnęła ogonkiem podwijając go pod łapki.
OdpowiedzUsuńWysłuchała słów byłej przywódczyni Stada Zagubionych Dusz z należytą uwagą, na jaką zasługiwała osoba o jej pozycji, mimo wszystko okazując jej pewien respekt. Szczególne wrażenie zrobiła na niej wzmianka o smokach, gdyż do tej pory ruda raczej nie miała kontaktu z tak niezwykłymi stworzeniami i właściwie wcale za tym nie tęskniła, bo chyba za bardzo by się bała. - To musiało być niesamowite stado. - powiedziała po chwili. Sama nie potrafiłaby wyobrazić sobie przyjaźni na przykład z takim królikiem. - Nie twierdzę, że nadal nie jest. - dodała szybko i uśmiechnęła się lekko pod nosem. Pominęła zaś uwagę o drzewach, bo nie do końca ją zrozumiała, jednak aby tego nie ukazać, również wbiła w nie wzrok, udając głębokie zamyślenie. - Mam nadzieję, że masz rację. - rzekła po chwili odnośnie słów, że sama się przekona i obróciła pysk ponownie w stronę Jenny. - Nie wyglądasz aż tak staro. - uznała, przyjrzawszy się jej. Ale skoro twierdziła, że przez wzgląd na swoje lata musiała oddać stado, to pewnie tak było.
OdpowiedzUsuń- Byłam w wielu miejscach. Od wysokich gór, po zapadłe jaskinie. - uśmiechnęła się w jej stronę delikatnie. Potrząsnęła głową, by odstraszyć niesforne owady, przez co kolejny kawałek jej poroża ułamał się i opadł na ziemię, po czym momentalnie rozłożył się, a na jego miejscu roślinność znacznie wypiękniała. - Była to bardzo długa podróż, jednak czuję, że była bardzo potrzebna. - skwitowała, jednocześnie machając wesoło ogonem. - A jak wy trzymaliście się beze mnie? Czuję, że to moja wina, że to stado było w takim stanie.
OdpowiedzUsuńUważnie jej słuchała. Gdy nadeszła jej kolej zaczęła mówić. - Oh Jenik, jasne że pamiętam. - Uśmiechnęła się. - Ja nigdy nie straciłam wiary w nasze stado, zawsze miałam nadzieję, że się jakoś podniesie. Choć bywały chwile, że naprawdę moja nadzieja widniała na rezerwach, ale zawsze były chwile co dawały mi nową dawkę nadziei. - Zatrzymała się. Bowiem dotarły na miejsca i zatrzymała się nad brzegiem jeziorka do, którego wpadała woda z wodospadu. Jego szum zawsze ją uspokajał i dawał dziwne poczucie ukojenia, cóż w końcu była mocno związana z tym żywiołem. - Jenna nasze stado jest jak tafla wody, zmącona zawsze wraca do pierwotnej postaci. - Spojrzała we własne odbicie. By nadać swoim słowa wizualizacji zmąciła łapą swe odbicie, a ono pon chwili wróciło do normalności. - Widzisz?. - Teraz spojrzała na przyjaciółkę.
OdpowiedzUsuńWitaj Droga Jenn, jak miło Cię znów zobaczyć w pełni radości, jaką przynosi Ci to stado. * wilk ukłonił się szarmancko w jej stronę i uśmiechnął się szeroko* Może nie zaszczyt, aczkolwiek cieszę się że kogokolwiek cieszy mój wybór. I wiem też że przypominam Ci syna, gdyż niejednokrotnie gdy was niegdyś odwiedzałem, byłem z nim mylony. *zaśmiał się* Nie mam nic przeciwko, będę się sam czuł zaszczycony, że przywołuje Ci miłe wspomnienia, madam.
OdpowiedzUsuńUważnie słuchała jej słów, które wpijały się w nią gąbka wodę. Bardzo cieszyły ją słowa przyjaciółki i podnosiły ją na duchu, ale dalej nie uważała, że aż tak dobrze zastępuje starą alfę. - Jenn twoje słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą, ale wątpię bym, aż tak godnie cie zastopowała. - Westchnęła cicho i również ją przytuliła.- Brak mi twojej organizacji i odpowiedzialności. - Westchnęła cicho i spojrzała na nią marszcząc brwi. - Nie mów o tym w mojej obecności.! - Nagle opamiętała się i spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. - Jenn przepraszam cie na prawdę. Wybacz mi. - Położyła uszy ku sobie. .- Naprawdę cie przepraszam, ale nie znoszę od tym słuchać, choć mnie to nie usprawiedliwia. - Spojrzała na ziemie koło siebie. - Oczywiście, że spełnię twoja prośbę, choć nie mam zamiaru zamykać stada za żadne skarby świata.
OdpowiedzUsuńPrzez jej ciało przeszedł dreszcz. Położyła uszy po czaszce i z wolna się odwróciła ku rozmówczyni. Zlękła się. - Witaj Jenno - Powiedziała cicho przechodząc z jednej nogi na drugą. - Myślę że na pewno skorzystam z okazji - Uśmiechnęła się delikatnie nerwowo przecinając ogonem powietrze.
OdpowiedzUsuńKhita
O Jenno! Dziękuję Ci za to że pokazałaś mi co jest w życiu ważne! Tak bardzo jestem Ci za to wdzięczny! I pewnie nigdy nie zdołam Ci tego wynagrodzić...*Wyciągnął kopyto w jej stronę i posłał jej uśmiech* Widzę w Twych oczach smutek... nie smuć się moja droga przyjaciółeczko! Za pewne jeszcze kiedyś się spotkamy. W nieco innym świecie, ale na pewno kiedyś Cię jeszcze odszukam. *machnął ogonem, starając się nie dawać po sobie poznać tego że jest coraz słabszy i zbliża się ku końcowi. Chciał ją pocieszyć. Ile by dał by zobaczyć jeszcze uśmiech na jej małym wilczym pyszczku. Zarżał cicho, spoglądając na nią i delikatnie się uśmiechając* // Shitan
OdpowiedzUsuń*Utkwiła wzrok w założycielce stada. Nie wiedziała, co spowodowało u niej ten smutek, ale nie chciała się teraz nad tym zastanawiać. Skłoniła łeb przed Alfą. Widząc, że się do niej uśmiecha, sama poczuła się jakoś lżejsza na sercu i nawet zdobyła się na delikatny uśmiech.* Jestem Arte... *zaczęła, ale mówienie jakoś jej nie szło. Nie lubiła obcych, bo nie wiedziała, czego się może po nich spodziewać.* To znaczy możesz mi mówić Arte... Artie... A to Pepper *dodała szybko, wskazując łbem na wiewiórkę, śpiącą na jej grzbiecie.* Przecież ona nie jest obca, skarciła się w myślach, to Alpha. Nie zje cię.* Dziękuję, postaram się. To zaszczyt być członkiem tego stada. Cieszę się, że przyjęliście mnie w swoje progi.
OdpowiedzUsuńWitaj *kiwnęła jej łbem nieśmiało, ale z delikatnym uśmiechem na pysku. Kiedy usłyszała o HOTN zastrzygła lekko uchem, poczuła się w tym temacie pewniej* Też tamto stado zaliczam do przeszłości, nawet ciężko powiedzieć, że do nich należałam, bardziej... *zamilkła* bardziej rodzice *dodała szeptem* zanim się poznali *przewróciła oczyma, jednak zaraz potem wróciła ślepiami do Jenny* Miło mi Cię poznać *uśmiechnęła się cieplej*
OdpowiedzUsuńTak *pokiwała łbem niechętnie* Neban... *uśmiechnęła się lekko* Ja już raczej tam nie bywam, chociaż nie powiem, zerkałam czasami, ale tylko chwilę. Później nie było już na co zerkać, tereny opustoszały więc przeniosłam się dalej *kiwnęła łbem wyraźnie zadowolona* a z rodzicami to inna bajka, po prostu upodobali sobie humanoidalne postacie, no wiesz, zbudowali domek w lesie, mają ludzkich znajomych, jedzą normalnie *skrzywiła się lekko* Mnie bardziej odpowiadają cztery łapy i surowe, świeże mięso *uśmiechnęła się szeroko* chociaż i do pół elfa zaczęłam się przyzwyczajać, ma swoje dobre strony, jednak to tylko druga forma.
OdpowiedzUsuńTak? Jak ja byłam mała to pamiętam, że zwracano uwagę, aby stado tworzyły zwierzęta, nie ludzie i im podobni. Chyba nawet dlatego rodzice woleli wybudować sobie domek gdzieś niedaleko *zamyśliła się na chwilę* Cieszę się, że nie jestem sama w swoich upodobaniach *uśmiechnęła się ciepło do wilczycy* Ja prawdę mówiąc miałam do czynienia z ludźmi tylko gdy znajomi odwiedzali rodziców, a było to rzadko i nie podpadli mi *chrząknęła* Do czasu aż... też mam parę historii, które nie zachęcają mnie do spółkowania z dwunożnymi. *kiwnęła znacząco łbem* A co do przemiany to trochę Ci zazdroszczę *uśmiechnęła się pod nosem* Ja jako pół elf muszę pokazać się chociaż od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuń*Nie skomentowała zapewnień wadery. Wiedziała z doświadczenia, że niczemu nie można być pewnym. Nie chciała im zaufać, by potem się nie zawieść. Powędrowała wzrokiem za Alphą, z ulgą przyjmując zmianę tematu.* Jaka duża... *zachwyciła się.* Cześć, Alvas! *zawołała do sowy, nie licząc na odpowiedź. Poczuła przepełniające ją ciepło, gdy wilczyca usiadła obok niej. Jej skrzydła rozpłynęły się w powietrzu, przez co Artie wydała się znacznie mniejsza, chociaż przewyższała swą rozmówczynie co najmniej o uszy. Miała ochotę się do niej przysunąć, ale nie zdecydowała się na to. Na wzmiankę o ludziach ożywiła się nieznacznie. Oczy przyjęły żywszy odcień, a czarny ogon uniósł się w górę, tańcząc nerwowo w powietrzu.* Są tu jacyś ludzie? * spytała, zaciekawiona. Słyszała co nieco o istnieniu takiego gatunku, ale nigdy nie widziała jego przedstawiciela. Szalenie ją ciekawili. W jej głowie ukształtowała się jedna myśl, której nie potrafiła wyrzucić.* Od której strony z nami sąsiadują?
OdpowiedzUsuń*Kiwnęła łbem, sama też miała przyjemność poznać tych ludzi, jednak nikomu jeszcze o tym nie opowiadała* Psem? *zastrzygła uchem* Chcąc nie chcąc to nasze krewniaki, a ludzie nie zwracają uwagi na szczegóły, dla nich nawet żbiki są kotami więc chyba pomyłka wilka z psem też wchodzi w grę *uśmiechnęła się pod nosem* Racja, tułaczka w samotności nie jest dobrym sposobem na życie, dlatego właśnie tu jestem *posyła jeszcze jeden uśmiech* Tak właściwie to... ludzie zapuszczają się aż tutaj?
OdpowiedzUsuńUff... *westchnęła z ulgą* Tak wiem, przybyłam do Was z zachodniej strony, miałam okazję spotkać ich w obu swoich formach *zastrzygła uchem* Dziwne z nich istoty... *dodała szeptem* Najważniejsze, że nie zapędzają się aż tutaj *dodała głośniej i z lekkim uśmiechem*
OdpowiedzUsuńHm... *wilczyca zamyśliła się na chwilę* Las nieco zwiedziłam, wiem już też gdzie jest wodopój *spojrzała w stronę zachodniej granicy* Słyszałam również, że miejsce z którego przybywam uważacie za niebezpieczne i w sumie, nie dziwię się *kiwnęła znacząco łbem* Poza tym nie bardzo wiem co może mnie spotkać w pozostałych częściach terenu, więc byłabym wdzięczna, gdybyś nieco mnie pokierowała *uśmiechnęła się lekko*
OdpowiedzUsuń